niedziela, 6 kwietnia 2014

Metamorfoza metalowej komody

Witam serdecznie :)

Dzisiaj pokażę Wam metamorfozę metalowej szafki/komody jak kto woli :)
Szafki przywiozłam z domu dziadka mojego męża. Przez kilka lat chodziłam wokół nich- wziąć-nie wziąć, aż tydzień temu decyzja zapadła - bierzemy:)
Kiedy stały na tarasie dziadka może nie wyglądały najlepiej ale myślałam, że nie będzie z nimi za dużo pracy. Myślałam sobie - zedrę starą farbę, wyczyszczę rdzę i już. Och jak się myliłam, po usunięciu niebieskiej farby odkryłam, że praktycznie całą szafkę zżera rdza, ale to nie wszystko pod powłoką farby była jeszcze oryginalna powłoka, która pokrywała blachę. Usunięcie tego graniczyło z cudem. Papier ścierny nie chciał tego za bardzo zdzierać a rozpuszczalnik robił z tego "klej", który ciągnął się niemiłosiernie, ale po czterech dniach czyszczenia wygrałam walkę :). Muszę przyznać,że nie czułam ręki, ale było warto. Zobaczcie i oceńcie sami :)

Szafki przed metamorfozą ...




....oraz uchwyty





na zdjęciu poniżej po nocnej kąpieli w coca coli i przetarciu papierem ściernym


szuflada przed i po czyszczeniu





 A tak wygląda skończone "dzieło" :) użyłam do malowania farby Hammerite.
Czarny kolor pokrył całkowicie powierzchnię już przy dwóch warstwach natomiast biały kolor potrzebował aż pięciu warstw do całkowitego pokrycia powierzchni. Nie wiem czym jest to spowodowane, jeśli ktoś z Was wie dajcie znać, jestem bardzo ciekawa.




                                           przed                                                                                po


Docelowe miejsce szafek miało być na tarasie ( na narzędzia ogrodnicze i takie tam) ale tak mi się spodobała, że chyba zostanie w domu póki co :)
  



Nie jestem pewna czy jest to jej docelowe miejsce, na pewno jeszcze "potańczę" z nią po mieszkaniu :)
Na razie wykończyłam jedną do drugiej zabieram się jutro :)


 krzew kawy......


A to jest krzak kawy, prezent od mojego męża. Kilka dni temu wspomniałam mu o tej roślince ( znalazłam ją w internecie na stronie Lidl), nie myślałam,że słyszał co do niego mówię bo zazwyczaj  wszystkie moje pomysły wpuszcza jednym uchem a wypuszcza drugim. No i było zaskoczenie, kiedy zobaczyłam Go z krzewem kawy w ręku. Było to naprawdę miłe. Czasami wydaje się nam kobietom, że męszczyzni nas nie słuchają. Słuchają oj słuchają tylko mam wrażenie, że słyszą to co chcą słyszeć :)

Życzę Wam miłego niedzielnego popołudnia :)

2 komentarze:

  1. Brawo świetnie to wygląda :-) hmmm jakie to miłe z kawą zazdroszczę ja wszystkie prezenty robię sobie sama. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnego dnia Ktoś na pewno zrobi Tobie prezent, wiem z doświadczenia :)dziękuję, ze zajrzałaś i pozdrawiam

      Usuń